My-Wy

Joanna Karolina Zdebska-Schmidt

(Dom kultury w kontekście tworzących go ludzi, PANEL)

Uczestnicy: Prof. Anna Karwińska, Dr hab. Ewa Bobrowska, Maciej Kracik (czytający list w imieniu Stanisława Kracika, który nie mógł dojechać na spotkanie), Sławomir Księżniak, Beata Kwiecińska, Maciej Dąbrowski, Marta Tomasiak, Adam Twardowski, Piotr Knaś

Pewna organizacja postawiła sobie za cel pomóc ludziom budować „zdrowe i trwałe małżeństwa”¹. Mimo, że działa tylko na terenie Stanów Zjednoczonych znana jest też na innych kontynentach a to za sprawą pomysłowej kampanii pod hasłem „Me to We”, której idea oparta jest na ukazaniu jak ważna jest zmiana sposobu myślenia i koncentracja na „nas” zamiast na „sobie”.

Zrzut ekranu 2017-05-09 o 16.27.20.png

Fragment plakatu „Me to We”. Źródło: http://strongermarriage.org/

Dom Kultury INSPIRO raczej nie pretenduje do roli organizacji uzdrawiającej małżeństwa (choć kto wie, może i taką rolę czasem pełni), ale wsłuchując się w słowa uczestników drugiego dnia konferencji przypominałam sobie właśnie tę kampanie. Odnoszę bowiem wrażenie, że Beacie i Maćkowi udało się dokonać owej „zamiany” zarówno w stosunku do samej instytucji jak i jej otoczenia – postawić na głowie relacje, nadając im tym samym zupełnie nowy sens.

Pierwszym punktem sobotniej rozmowy stały się słowa Stanisława Kracika – byłego burmistrza gminy Niepołomice, który nie mogąc uczestniczyć w spotkaniu napisał na tę okazję list (odczytany przez jego syna Macieja). To Stanisław Kracik w okresie gdy kształtowało się Stowarzyszenie INSPIRO, co tydzień na otwartych spotkaniach z mieszkańcami wysłuchiwał pomysłów, planów, propozycji i marzeń grupy przyjaciół. To on, oczywiście nie bez podstaw, zaufał im powierzając – po przeszło dwóch latach „bezdomnej” działalności – gminny dom kultury. Z racji pełnionej wówczas funkcji, Stanisław Kracik jest uosobieniem organizatora, urzędnika, władzy. Tymczasem w liście wyjaśnienia, że w zajęciach w Domu Kultury uczestniczą jego synowa i wnuki, „przedstawiciele jednej z wielu rodzin dla których INSPIRO jest drugim domem”. Tym samym i burmistrz jest już nie tylko urzędnikiem czy organizatorem ale i członkiem właśnie tej rodziny.

Opierając się na swoich doświadczeniach i przytaczając historię zmian jakie dokonały się w gminie, Stanisław Kracik zauważa, że partycypacja nie jest oczywistością ale powodem, dla którego warto z pieniędzy podatników utrzymywać ośrodki kultury. Mają one bowiem możliwość stać się tym drugim domem, miejscem niezwykłym. Jednak poza dotacjami czy budowanymi za unijne dotacje budynkami potrzebni są do tego ludzie, ci którzy tchną w te instytucje ducha, sprawią, że miejsca te ożyją. W Gminie Niepołomice stopień uczestnictwa mieszkańców w życiu gminnych ośrodków kultury jest zróżnicowany – na trzynaście domów kultury mówi się zazwyczaj o dwóch: Domu Kultury INSPIRO w Podłężu i Małopolskim Centrum Dźwięku i Słowa w Niepołomicach. Dlaczego? Bo choć jest to truizmem – historię tworzą ludzie. W tym samym czasie, w tych samych okolicznościach, w tym samym otoczeniu prawnym: jedne instytucje rozkwitają a inne więdną. INSPIRO nie jest już jednym z gminnych domów kultury ani nawet jednym z małopolskich domów kultury. Jest nową jakością o czym świadczy choćby fakt, że w konferencji biorą udział osoby z całej Polski. Dlatego za Goethem, Stanisław Kracik kończy list słowami: „Trwaj Podłęska chwilo, jesteś piękna”.

Prowadzący rozmowę Piotr Knaś nawiązując do wspomnianej w liście historii powstania INSPIRO zadał Beacie i Maćkowi pytanie o to, w jaki sposób ów „bezdom kultury” stał się domem oraz kto potrzebował tego bardziej – oni czy lokalna społeczność.

Działalność INSPIRO znakomicie ukazuje ową zmianę myślenia, powolne przekształcanie się MY w WY. Otóż na początku Beata i Maciek organizowali zajęcia tam, gdzie ich przyjęto, nie myśleli o lokalu czy stałym adresie. Poszczególne inicjatywy sprawiały im dużo radości, chcieli po prostu działać. Potrzeba przekształcenia „bezdomu” w dom w pierwszej kolejności pojawiała się wśród ludzi przychodzących na zajęcia. Ciągłe przemieszczanie się INSPIRO utrudniało stały kontakt, a tego oczekiwała część odbiorców. Pojawił się więc pomysł by spróbować gdzieś osiąść. Początkowo była to spiżarka w domu rodzinnym Beaty, z czasem pokoik w budynku Domu Kultury w Podłężu a ostatecznie przekazana pod opiekę cała instytucja. Co istotne, założyciele Stowarzyszenia nie szukali dla siebie etatu, nie prosili o funkcje dyrektora czy kierownika. Nie chcieli domu kultury, lecz w domu kultury chcieli mieć INSPIRO – nie narzucając rozwiązań woleli odpowiadać na potrzeby.

Biuro INSPIRO w 2008 roku

Maciek i dwie Beaty w tymczasowym biurze INSPIRO w domu kultury w Podłężu, 2008 rok

W toku dyskusji: głosów, pytań i opinii niezwykle ważny jest wniosek i konkretne doświadczenia, które ukazują, że istotą skuteczności i sukcesu INSPIRO nie jest forma prawna – co często bywa podnoszone jako powód do zazdrości² – lecz zaangażowanie, odpowiedzialność i oczywiście ludzie. Swoistym dowodem, że niezwykłe miejsce może powstać również w instytucjonalnych ramach jest Dom Kultury Węglin w Lublinie. Obecny na spotkaniu dyrektor tego ośrodka opowiedział o tym jak trzy lata temu jako nowy dyrektor otrzymał do dyspozycji surowy budynek położony w jednej z peryferyjnych dzielnic Lublina. Jego pierwszym krokiem było otwarcie drzwi (symboliczne i fizyczne) i próba dotarcia do mieszkańców – pytania o ich potrzeby i oczekiwania. To właśnie te pierwsze, prowizoryczne badania pozwoliły skonstruować pierwsze zajęcia – by stopniowo budować zainteresowanie i zaangażowanie lokalnych (ale jak się okazuje i nie lokalnych) mieszkańców. Aktualnie część zajęć jest w całości konstruowana przez odbiorców. Przykładowo w ramach cyklu „My Mamy” uczestniczki same wymyślają co chcą robić a pracownicy domu kultury obsługują całą strefę administracyjną i szukają instruktorów.

Sławomir Księżniak podkreślił znaczenie postawy animatorów czy pracowników, którzy zakładają, że to oni są dla ludzi a nie na odwrót. Rozszerzając to spostrzeżenie na inne istotne grupy ludzi Maciek Dąbrowski zauważył, że animatorzy i pracownicy domu kultury najpierw otrzymują pewną wolność (i zapewne zaufanie) od władz – czyli innych ludzi – a następnie przekazują tą wolność dalej.

W rozmowie pojawiły się też istotne uwagi, które ukazały temat z perspektywy naukowo-badawczej. Panie Ewa Bobrowska i Anna Karwińska opisały złożoność i wieloznaczność terminu partycypacja. Pierwsza z rozmówczyń zwróciła uwagę, że z jednej strony można postrzegać to zjawisko jako uczestnictwo w ofercie, określane czasem przewrotnie jako „głosowanie nogami”. Z drugiej można przyglądać się mu z perspektywy relacji i zaangażowania poszczególnych osób, docierając tym samym do głębszego wymiaru partycypacji a więc współdziałania. To co dzieje się w INSPIRO jest unikalne nie ze względu na formę prawną, typ zajęć czy liczbę uczestniczących w nich osób ale na fakt, że Beacie i Maćkowi udało się stworzyć w tym miejscu specyficzną społeczność, która funkcjonuje na bardzo określonych zasadach: wolności i równości. Zasady te – być może patetycznie brzmiące, a w dyskursie społecznym często nadużywane – stanowią istotę i podstawę tego miejsca, przekształcając je w autentyczną sferę publiczną.

Anna Karwińska wymieniła dwa, często rozdzielane terminy – partycypacja i partycypacja w kulturze, podkreślając, że zjawiska te nie są całkowicie rozłączne, wręcz przeciwnie wzajemnie się stymulują pozwalając odbiorcom przebyć drogę od konsumpcji do aktywności. Innymi słowy zamienić „ja” w „my”.

W kontekście prowadzonych przez Annę Karwińską badań i projektów naukowych, które już dwukrotnie objęły Niepołomice, prowadzący Piotr Knaś zapytał czy w tym miejscu, w tej społeczności jest coś niezwykłego, co sprawia, że tak dobrze się z nią pracuje. Jak się okazuje tajemnicą jest właśnie człowiek. W pierwszej kolejności Pani Anna wskazała pierwszego (po przemianach ustrojowych) burmistrza – jego otwartość, chęć współpracy i zaangażowanie, która przekładała się na współpracę ale i funkcjonowanie gminy. Konsekwentne działania oraz wiara w sens i znaczenie aktywności obywatelskiej stworzyły podatny grunt pod wspólne działania. Co więcej podobnie jest w innych gminach – Lanckoronie czy Starym Sączu – z którymi równie dobrze się współpracuje. Tam również osią działania są poszczególne osoby, które dają przykład, są zaczynem zmian.

W tym miejscu warto jednak podkreślić, że niezwykle często tym, co blokuje działania jest nie brak chęci lecz brak komunikacji. Jak często można spotkać się ze stwierdzeniem, że czegoś nie da się zrobić, bo ktoś decyzyjny „na pewno się nie zgodzi”. Problem polega na tym, że niejednokrotnie nikt nie weryfikuje tego czy aby na pewno wyobrażenia o władzy są słuszne.

W kontekście roli pojedynczych osób w wprowadzaniu i inicjowaniu zmian, przywołane zostało też pojecie Floriana Znanieckiego: „przodownik kulturalny”. Z uwagi na okres PRL-u hasło przodownik ma raczej złe konotacje, ale gdyby sięgnąć do źródłosłowia jest to przecież określenie kogoś, kto „idzie przodem”, przeciera drogę i wytycza ścieżki. Jego rola opiera się więc nie tylko na tworzeniu miejsca ale właśnie tworzeniu możliwości. W tym kontekście Piotr Knaś przywołał współczesne określenie agenta kultury – osoby, która pełni rolę pośrednika pomiędzy różnymi instytucjami kultury w danej gminie, otwierając przed nimi nowe możliwości współpracy. Jest to model z powodzeniem funkcjonujący w Niemczech.

Spoglądając na działalność INSPIRO z innej perspektywy, istotne wydaje się być pytanie skierowane do Pana Adama Twardowskiego (wiceburmistrza Niepołomic) o to, czy współpraca z INSPIRO jest unikalna. Według niego, cechą która wyróżnia tę współpracę jest zaufanie (wzajemne – czyli nie tylko organizatora do Beaty i Maćka ale i na odwrót) oraz umiejętność wzięcia odpowiedzialności przez obie – a z czasem i więcej – strony. Bardzo często dzieje się tak, że samorządy dają dyrektorom wolność, tylko niestety współpraca na tym się kończy, nie ma elementu wzajemnego uczenia się, zdobywania doświadczeń – współodpowiedzialności czyli również współuczestnictwa w działaniu. Na podstawie swoich doświadczeń i obserwacji Adam Twardowski podkreślił też, że nie można kopiować pomysłów – nie da się przenieść danego modelu działania czy konkretnych rozwiązań w inne miejsce, gdyż takie działania się nie sprawdzają. Można się oczywiście inspirować (nomen-omen), uczyć, ale każde działanie musi być wypracowywane w kontekście unikalnego otoczenia i warunków z uwzględnieniem potrzeb lokalnej społeczności.

W nawiązaniu do odnowionej niedawno przestrzeni padło ciekawe pytanie o to na ile  realna przestrzeń ma znaczenie i związek z partycypacją, na ile samo miejsce coś sobą komunikuje. Obecna na spotkaniu Marta Tomasiak (architekt, koordynująca projekt „Podziel kwadrat”) odparła, że magia nie polega na architekturze tylko na ludziach, choć oczywiście architektura pomaga wytwarzać relacje. Znakomitym przykładem takiego architektonicznego budowania związków jest holl Domu Kultury INSPIRO. Ustawiony tam na początku stół, który w zamyśle, miał pomagać ludziom wspólnie spędzać czas jedynie przeszkadzał i straszył, więc w pewnej chwili musiał zniknąć. Dopiero po pewnym czasie pojawiły się kanapy, najpierw jedna, a gdy ta się sprawdziła – kolejne. W trakcie warsztatów architektonicznych gdy lokalna społeczność współpracowała z architektami projektując swój dom kultury, te same kanapy stały się przedmiotem sporu, gdyż wbrew sugestiom architektów mieszkańcy uparli się, że musza zostać. Jak podsumował Maciek każda przestrzeń aktywności obywatelskiej powinna być najpiękniejsza gdyż zasługujemy na dobrą architekturę i bycie w pięknych miejscach.

Stół w INSPIRO

W 2009 roku w hallu INPIRO pojawił się duży stół. Szybko okazało się, że raczej potrzebne są kanapy.

Wiele emocji wywołało pytanie czy INSPIRO może być modelową placówką, której wzór można wykorzystywać? Jak pracować w miejscu gdzie w zastanym środowisku i wśród wieloletnich pracowników pojawia się nowy zarządzający. Panie Ewa Bobrowska i Anna Karwińska zgodnie stwierdziły, że nie wzór jest istotny a wnioski i pewne uogólnienia. Kilka osób z sali podniosło kwestię formy organizacyjnej, pytając czy naprawdę w ten sposób nie jest łatwiej, bo omija się wiele przepisów, które krępują działalność instytucji kultury. Jedno z pytań dotyczyło samego remontu sugerując brak konieczności prowadzenia przetargów. W odpowiedzi zarówno Beata jak i Pan Adam Twardowski, podkreślili, że nie jest to prawdą. Podczas realizacji projektu na przebudowę Domu Kultury obowiązywała taka sama procedura jak w innych przypadkach. Różnica zasadzała się nie na formalnych rozwiązaniach a odwadze podjęcia pewnych decyzji a w dalszej konieczności poczuciu odpowiedzialności i nadzorze. Co istotne to wzajemne zaufanie na liniach: INSPIRO – Urząd Gminy oraz Dom Kultury –Mieszkańcy nie pojawiło się znikąd. Zostało wypracowane. Początkowo wcale go nie było. Nikt nikogo nie witał z otwartymi ramionami, wręcz przeciwnie.

W dyskusji pojawiły się też obawy związane z tym, że sukces INSPIRO skłoni władze poszczególnych gmin do cięcia kosztów na instytucje kultury i wymuszania zmian prawnych. Jak podsumował Maciek – forma prawna może być przeszkodą i pomocą. To nie jest tak, że powierzanie domów kultury stowarzyszeniom działa. Działają ludzie. I to Beata z Maćkiem są tymi, którzy twierdzą, że powierzanie domów kultury stowarzyszeniom nie jest dobrym pomysłem. Trzeba je oddawać w ręce konkretnych ludzi, którzy mają pomysł i odwagę by go realizować. Trzeba mieć też odwagę by taką decyzję podjąć. W tym wszystkim chodzi przecież o spotkanie z drugim człowiekiem.

…a nie o fałszywy obrót…

Zrzut ekranu 2017-05-09 o 16.31.10.png

Fragment twórczego rozwinięcia plakatu „Me to We”. Źródło: http://memerial.net/3894-how-to-build-a-lasting-relationship

¹ http://strongermarriage.org/

² W opinii części rozmówców łatwiej jest prowadzić działania w ramach trzeciego sektora niż pierwszego.

Dodaj komentarz